piątek, 22 lipca 2011

Żywioł-woda.

Korzystając z w miarę ładnej pogody wybraliśmy się wraz z p. Kasią  i jej córką no i rzecz jasna z jej labradorami nad jeziorko. Mamy parę fotek. Było nas (labradorów) sześcioro. Trzy czarnuchy, dwa biszkopty i jeden czekoladek + owczarek środkowoazjatycki i niemiecki.
Może nie jest to nie wiadomo co , ale się pochwalimy:) Sindi, kiedy idziemy na spacer wieszam jej smycz na klamce od drzwi, idę pod bramę. Daję komendę weź smycz. Sindi ściąga ją łapą z klamki, a potem bierze smycz w pysk i przynosi. ALE. Nie bierze jej za jeden koniec. Składa ją na pół i przynosi.
Doskonalimy komendę ,,ósemka''. I czas wybrać wkońcu porządne szelki, próbuję jeszcze tego może coś zdziała na tą bestię, gdyż kolczatka nie bardzo mi się uśmiecha.
Dobra, a teraz obiecane fotki:)
  
Ziewamy- w drodze nad jezioro.

W przygotowaniu do aportu.


Sfora
Jerry - p. Kasi.

Latamy:)

Skok w wykonaniu Kaśki.

Powrót- jak widać Sindi zmęczona:)... wkońcu;p







 Prawa autorskie zastrzeżone.

7 komentarzy:

  1. Wow . Skąd tyle Labków ?
    Fajny post :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie widziałam sfory labradorów.Ładnie się prezentuje.Pozdrawiamy.Widać spacerek się udał:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Na żywo fajniej:)
    Labki są p. Kasi. Moja tylko Sinducha, córka tej biszkopciary skaczącej z pomostu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też tyle chce labków ;)
    a szczególnie czekoladkę:):)
    Super zdjęcia pozdrawiamy Was ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej ile labciów :)

    Sindi pewnie była szczęśliwa . Śliczne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny mieliście spacerek :]
    Nigdy nie widziałam tylu labków.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle labów to ja nawet na wystawie nie widziałam :D
    Alicja-dogfrisbee
    (nie chciało mi się logować :))

    OdpowiedzUsuń